Za nami rekolekcje 33-dniowe, które zakończyły się oddaniem w niewolę Jezusowi przez Maryję. Jednym z uczestników rekolekcji był przebywający w zakładzie karnym Karol. Przeczytajcie jego historię....
ŚWIADECTWO
ZK Wawrów; 25 październik 2019r.
Część 1 „Nienawiść”
Nazywam się Karol XXX. Urodziłem się w Zielonej Górze
18 czerwca 1982 roku. Matka Moja była kucharką, ojca nie znałem. Miałem ojczyma
Józefa. Mieszkaliśmy w starym przedszkolu. Na górze budynku mieszkanie, na dole
przedszkole. Babcia moja była jego dyrektorką. Była jeńcem obozu
koncentracyjnego w Rawensbruck. Nie znałem jej, tylko ze zdjęć i opowiadań
dziadka, który był wspaniałym człowiekiem. Wierzył w Boga.
Życie moje toczyło się w
miarę normalnie do śmierci mojego dziadka, mieszkał naprzeciwko.
Moja mama już wtedy była chyba uzależniona od alkoholu.
Ojczym także. Już wtedy miał ogromną agresję w sobie. Był 19 lat i 4
miesiące w więzieniu. Często wszczynał awantury w których był bardzo
nieprzewidywalny... Ciął piłą motorową wszystko co stanęło na jego drodze...
drzwi, stoły, krzesła, meble....
Byłem przerażony, ale co
może zrobić 6 -letnie dziecko, zawsze powtarzałem za starsza siostrą „Jezu ufam
Tobie” nie wiedząc wcale co to znaczy. Kiedy ze strachu nie mogłem zasnąć, ona
śpiewała mi : „Lulaj że Jezuniu”...
najbardziej pamiętam fragment:”moja perełeczko”... przynajmniej tak to pamiętam.
Później było już tylko gorzej. W wieku 8 lat odcięli nam
prąd i kolejne 11 lat przeżyłem w ciemności. Żeby cokolwiek ugotować trzeba
było palić w piecu. Nie mieliśmy kuchenki gazowej. Cały czas jeździłem wózkiem
na metalowych kołach do lasu po drzewo. Wycinałem młode akacje i zbierałem
suche sosny żeby mieć czym palić.
Później miałem I Komunię Święta, nie była niczym
szczególnym dla mnie. Pamiętam że wszystkie prezenty sprzedał mój ojczym żeby
miał za co pić. Między innymi 2 Biblie dla dzieci... Zdążyłem tylko doczytać do
czasów Noego i już ich nie było… Potem było coraz gorzej.
Pewnego dnia zimą, nie mogłem już jeździć wózkiem do lasu
po drzewo, więc używałem sanek. Kiedy byłem w lesie i ciąłem bez rękawiczek...
drewno do worków, inne dzieci zjeżdżały z górek na sankach. Wtedy zacząłem
ubliżać Bogu, Jezusowi i Maryi za to co mnie spotkało i że nie wierze w ich moc
i że to wszystko co o nich mówią i piszą to nieprawda. Krzyczałem to wszystko
na głos. Przestałem wierzyć w Boga. Spadło na mnie jeszcze wiele innych
nieszczęść. Byłem wyganiany nago na mrozie do mycia się w rowie oddalonym od
domu 500 m. Ojczym kazał mi zjadać moje własne odchody... :( :( :(
Byłem bity latem, zimą, w weekendy, w dni powszednie i
święta, rano i wieczorem, rok po roku ...Bicie a właściwie katowanie stało się
integralną częścią mojego życia. Dowody tego są na moim ciele i psychice. Do
dziś tkwią jak odznaczenia za wytrwałość. Alkoholizm osiągnął takie rozmiary że
często całkowicie nie miałem co jeść. Na szczęście sąsiedzi z dołu wystawiali
resztki chleba, to smażyłem je na płycie
do pieca. Tak samo obierki, wykrawałem z nich resztki ziemniaka i zarumienione
z płyty posypane solą były moim pożywieniem.
W tym czasie na świat przyszła moja młodsza siostra Kinga. Starsza Magda wyprowadziła
się z domu w wieku 15 lat, ja miałem wtedy 10 lat. Znienawidziłem ją na wiele
lat. Teraz rozumiem jej postępowanie. Do wszystkich udręk doszła mi teraz na
głowę opieka nad niemowlęciem. Często zabierałem ja w wózku spod baru, żeby nie
była z tymi pijakami. W wieku 11 lat potrafiłem przewijać, pielęgnować małe
dziecko. Gotować kaszkę, chwała Panu że ten dzieciak wtedy nie chorował. Ja
nadal byłem bity wielokrotnie do utraty świadomości, zmuszany do seksu
oralnego.
Moja nienawiść do ojczyma osiągnęła zenitu, Boga
nienawidziłem, jeszcze bardziej. Jak mogło mnie spotkać to wszystko. Gdy Kinga
miała 2 lata i 6 m-cy nasze opiekuńcze
państwo dopatrzyło się że wychowuje ją 13 letni chłopiec. W asyście
policji odebrano mi ja siłą. W tym dniu odebrano mi człowieka którego
pokochałem na tym świecie. Policjantowi który brał udział w interwencji
odgryzłem pół palca. Do czarnej listy nienawiści już na stałe została zapisana
policja. Kilka tygodni później uprowadziłem ją z Domu Małego dziecka w Gorzowie
Wlkp. Było to pierwsze zetkniecie się z tym miastem. Przebłagałem starszą
siostrę, aby wzięła ją do siebie a ja codziennie będę pomagał.
Tak było przez 4 lata,
nadal znosiłem swoje upokorzenia, nikomu nic nie mówiąc przez 27 lat.
Dnia 31 maja 2001 roku po
wieloletnim terrorze psychicznym, fizycznym i cielesnym, dokonałem zemsty
zabijając swego ojczyma w wieku 18 lat.
Po procesie trwającym 4 miesiące najprawdopodobniej
rekord wymiaru sprawiedliwości w sprawie o zabójstwo, po zamieceniu sprawy pod
dywan, bo ktoś musiałby za to odpowiadać, osadzono mnie w ciężkim
Zakładzie Karnym w Rawiczu. Warunki do
odbywania kary → 6 liga polska, za to korupcja absolutna extra klasa...
Szybko ubrałem kilkadziesiąt masek np. kreowałem się na
okrutnego zabójcę a tak naprawdę wyłem z żalu... Nie mogłem okazać strachu i
uczuć. Zbudowałem wokół siebie mur i wcale nie był to mur więzienny. Wtłoczyłem
w siebie nienawiść i cwaniactwo... to były moje wartości... Prze 10 lat, może 4
razy rozmawiał ze mną psycholog po 15 minut. Ja za to z przyjemnością patrzyłem
jak szatan kopie szatana bo miałem nadzieje ze zostanie jeden. Kiedy ktoś mnie
pytał o Boga, to usprawiedliwiałem swoje zabójstwo takimi słowami: „Bóg swe
pole orze nawet złymi siłami”.
Kiedy opuściłem więzienie, zostałem sam... tak wtedy
myślałem. Poznałem kobietę- Annę, od tej pory miałem nadzieję na lepsze życie.
Jednak traumy które w sobie nosiłem ciągle dawały o sobie znać. Coraz częściej
zaglądałem do kieliszka i wszystkich wokoło oskarżałem o swoje nieszczęście …
Policji i wszelkich organizacji oraz kuratorów nadal nienawidziłem. Po pijanemu
wyrażałem swoje opinie na ich temat. Po wielu takich wydarzeniach odwołano mi
warunkowe zwolnienie. Wtedy postanowiłem że muszę zmienić swoje życie, ale
raczej myślałem o tym żeby przestać pić. Zacząłem szukać różnych terapii i
znalazłem w Jastrzębiej Górze nad morzem. Pierwszy raz w życiu poznałem co to
akceptacja, tolerancja, prawdziwa miłość. Po powrocie stamtąd
wstawiłem się sam do odbycia kary.
Część 2 „Miłość”
„Uwielbiaj duszo moja
Pana... bo uczynił mi wielkie rzeczy …”
Bóg znalazł mnie w
więzieniu. Niestety na początku musiałem wrócić do koszmaru o nazwie ZK Rawicz
ale tym razem już nie zakładałem żadnych masek... W Rawiczu od razu zgłosiłem się do AA i
zostałem prowadzącym te zajęcia. Po roku przetransportowano mnie do ZK w
Gorzowie. To moje 3 zetknięcie z tym miastem, o drugim opowiem później bo
pierwsze było przy porwaniu siostry z Domu Dziecka. Tutaj tez trafiłem do AA i
pierwszy raz dotarło do mnie, o co w nim chodzi.
Tutaj też po przeczytaniu Biblii zostałem powalony !!
Okazało się że istnieje Siła większa ode mnie. Pojawił się prze de mną nowy
świat. Dostrzegłem że całe życie byłem ślepy, przez 37 lat żyłem w ciemnościach
a nie 11 jak mi się wcześniej wydawało, bo miałem na myśli energię elektryczną.
Przeżyłem duchowe
odrodzenie, oczywiście nie wszystko zrozumiałem od razu. Proces ten cały czas
trwa do dzisiaj.... Jednak teraz Boga spotykam codziennie. Całe życie czekałem
na coś wielkiego, sam nie wiem co to miało być, lecz teraz dostrzegam rzeczy
małe. Całe życie myślałem że Bóg przegapił moje narodziny.
Św Augustyn mówił : „Może
człowiek szukać w szerokim świecie źródeł szczęścia, kosztować różnych
rozkoszy, aby w końcu się przekonać że niespokojne jest serce ludzkie dopóki
nie spocznie w Panu”. Wcześniej nigdy nie biegłem do Boga, bo myślałem że już jestem potępiony.
Tu poznałem księdza Jana, tu poznałem ludzi posługujących
modlitwą wstawienniczą … W moim życiu zaczęły się dziać takie rzeczy których
wcześniej nie doświadczyłem.
Po przeanalizowaniu swojego życia, zrozumiałem że byłem w
wielu „studniach Józefa” tyle że nigdy
jak Józef nie zdałem się na Boga... Byłem otoczony Aniołami ale wtedy ich nie
widziałem.
Maryja też jest ze mną
całe życie, wołała mnie całe moje życie jak matka o której całe życie marzyłem,
ale ja byłem głuchy na Jej wołanie...Dziś
mam Matkę i Ojca !!! Ona nigdy ze mnie nie zrezygnowała. Uczestniczyłem w
objeździe Figury Matki Boskiej Fatimskiej kiedy to zjawiła się w naszym
Kraju.
Od nieznanej mi kobiety
otrzymałem wejściówkę na Mszę Św. Jana Pawła II 2 czerwca 1997 roku w Gorzowie
Wlkp. → to moja druga wizyta w tym mieście. Będąc w domu, codziennie
opiekowałem się figurką Matki Boskiej która stoi naprzeciwko naszego domu.
Wcześniej był to pomnik rosyjskich żołnierzy. Więc jeśli Bóg w swoim zamyśle ma
zmianę takiego miejsca żeby wyłonić zabłąkaną owcę to chyba dobrze.
W domu zajmuje się nagrobkami. Jestem bardzo dobrym
kamieniarzem. Uratowałem z cmentarza przepiękna figurę Maryi, którą po zmianie
nagrobka kazano mi wyrzucić :( Schowałem Ją i czeka u mnie w stodole, na
sianie, aż wrócę i wybuduję jej Kapliczkę... Ona cały czas była obecna w moim
życiu, żeby zaprowadzić mnie do Swojego Syna Jezusa Chrystusa.
Nieznana mi kobieta która
dała mi różaniec kiedy płakałem na ławce, mam go do dziś … to jest dopiero wydarzenie ….miałem go przez
1,5 roku ale nie wiedziałem o nim nic, a książki nie oferowały różańca dla
opornych czyli krok po kroku …
Wychodząc z kaplicy
zapytałem księdza Janka gdzie znajdę coś na ten temat... Śpieszył się gdzieś
ten Bidula i nie dostałem jednoznacznej odpowiedzi, a miało go nie być co
najmniej 2 tygodnie. Kilka dni później wszedłem do Kaplicy więziennej bo służę
do mszy i sprzątam ją, a tam paczka zaadresowana na ZK... a w niej gazeta „Dobry Łotr” → gazeta która ostatnie wydanie
miała w roku 1989 !!! 30 lat temu !!! …. A w niej opis modlitwy różańcowej wraz
z tajemnicami !!! i inne rzeczy … Czy to
zbieg okoliczności??? Wie to Bóg !!! Być może dla mnie wznowił wydanie gazety
:) :) :) … Takie rzeczy spotykają mnie niemal codziennie. Spłynęło na mnie
wiele łask np. siedzę na krawężniku przed kuchnią, nagle wjeżdża auto dostawcze
z chlebem do Zakładu Karnego. Ono przywozi tu tylko chleb. Na aucie namalowane
piękne drożdżówki i chałki. Myślę sobie: „Boże, zjadłbym taka chałkę”... Auto
zawraca, staje, rozładowują chleb i nagle mnie wołają i w reklamówce podają mi
chałkę i 2 pączki. Proście a będzie wam dane...Pod warunkiem że uznacie że Bóg
kieruje waszym życiem... to zawsze dostaniecie to, czego potrzebujecie ale nie
będzie to wasze chciejstwo, tylko Jego wola …
Tak potoczyło się to
wszystko że mogę przygotować się 33 dniowych rekolekcji , zawierzenia Jezusowi przez ręce Maryi.
Miesiąc wcześniej zawierzyłem się też Niepokalanemu Sercu Maryi Królowej
Polski...
Jak się dowiedziałem też,
kobieta która wcześniej dała mi różaniec 5 listopada br. ponawia AKT
zawierzenia Maryi, a ja zaczynam
pierwszy raz tutaj w więzieniu... wiem, że też jestem otoczony modlitwa innych
osób....… Niebywałe rzeczy dzieją się
wszędzie nawet w wiezieniu Bóg jest...
Gdy znajdziesz się w zaułku z którego nie ma wyjścia w
lewo, w prawo, w przód i w tył ...pamiętaj zawsze jest wyjście ku Górze … ;)
Przeszłość budzi się z
powodu jakiegoś dźwięku, słowa, gestu, zapachu, hałasu, gdy się rozpozna jakieś
miejsce. Niewiele trzeba by ożyły wspomnienia. Przypominają o tym, że jestem
wrażliwy. Nadal mnie boli. Może nigdy nie będę już spokojny. Będę pewnie musiał
rozpoczynać od nowa moje przebaczenie jeszcze i jeszcze … Czy to jest te 77
razy????o których mówi Jezus ???
Aby przebaczyć, trzeba
pamiętać. Nie chować swojej rany, ale wystawić ją na światło dzienne... światło
Jezusa ...Ukryte rany infekują się i wydzielają truciznę. Trzeba tę ranę
oglądać, opatrywać by stała się źródłem życia.
Daję świadectwo, że nie ma
ran których nie można zabliźnić Miłością. Ojciec Maksymilian Kolbe mówił: „im
przez większe ciemności przeprowadza nas Bóg, tym do wyższej doskonałości nas
przeznacza”
Bądź
wola Twoja, nie moja.